Tutaj nikt tak nie powie, bo do świąt nie ma tygodniowych przygotowań z myciem okien, poszczeniem i wielkimi zakupami. Nie ma malowanych jajek i żółciutkich kurczaków na wystawach sklepów, a atmosfery przedświątecznej bieganiny nie czuć w ogóle. Gdy pytałam paru Rosjan jak spędzają Paschę to okazało się, że świętowanie ogranicza się jedynie do malowania jajek. O cerkwi nie ma w ogóle mowy. Za to w wigilię Paschy dosyć ostro wszyscy razem poimprezowaliśmy. Kluby i puby były przepełnione jak w każdy inny weekend.
Dzisiaj, w niedziele paschalną, wszystko było czynne - poczynając od straganików z matrjoszkami i spożywczakach kończąc na księgarniach i sklepach odzieżowych. Jedynie, w Soborze Kazańskim, obserwując kobiety z chustami na głowie całujące i na przemian wycierające szmatką ikony, można było odczuć, że rzeczywiście jest święto. Jednak i tak wciąż większość stanowili turyści.
Wieczorem Katja (właścicielka hostelu) zorganizowała dla członków klubu konwersacyjnego "Pascha party". Wspólnie ugotowali jajka, zjedli babkę i wypili winko, a później poszli do klubu. Myślę, i sami Rosjanie to przyznają, że sowieci bardzo skutecznie wykorzenili ze społeczeństwa religię.
nie ma klątwy ?!! Co to za święta...
OdpowiedzUsuń